1 maja minął dokładnie rok kiedy wróciłam z Norwegii. Jak ten czas szybko płynie. Mimo, że nie prowadzę już bloga, co kilka tygodni dostaję od Was pytania dotyczące tematyki au pair. Spontanicznie postanowiłam odpowiedzieć na jedno z często powtarzających się. Jako, że zbliża się koniec roku szkolnego, pewnie wiele osób rozważa wyjazd jako au pair. Jeśli zdecydujecie się na Norwegię ten post może Wam przybliżyć jak mniej więcej wygląda tutaj wychowywanie dzieci. Od razu podkreślam, że są to obserwacje poczynione podczas mojego pobytu, tylko na przykładzie mojej host rodziny.
Pewnie to co już wiecie to to, że dzieci tutaj wychowuje się bezstresowo. Tak, otóż ja wiedziałam dokładnie to samo i nic więcej. Ale na czym to bezstresowe wychowanie dokładnie polega?
Zacznijmy może od samego początku.
- Mali Norwegowie od najmłodszych lat są przyzwyczajani do przebywania na zewnątrz, nie ważne jakie panują warunki atmosferyczne. Według ich złotej zasady: Det finnes ikke dårlig vær, bare dårlige klær[Nie ma złej pogody, tylko złe ubrania]. Czy pada czy sypie śnieg, nawet przedszkolaki wychodzą na dwór w nieprzemakalnych strojach(regntøy)i kaloszach. Mimo, iż na zewnątrz temperatura dochodzi do -25º, prawdopodobnie Ty, jako au pair będziesz odprowadzać dzieci do szkoły na piechotę. Przynajmniej tak było w moim przypadku. To prowadzi to stwierdzenia, że Norwegowie hartują swoje dzieci. Jako kolejny przykład mogę podać sytuację, gdy zimą odbierałam moje dziewczynki z zajęć na basenie. Widząc je wychodzące z szatni z mokrymi głowami aż zdębiałam. Wiele razy widziałam na siłowni osoby wychodzące prosto spod prysznica i idące na dwór, na siarczysty mróz.
- Z tego tematu można natomiast płynnie przejść do kolejnego. Ut på tur, aldri sur! [to coś w stylu naszego: w zdrowym ciele, zdrowy duch]. Norwegowie są narodem lubującym się w naturze, spędzaniu wolnych dni aktywnie, najlepiej w gronie rodzinnym. To cudowna cecha bo dzięki temu, być może poznasz i doświadczysz rzeczy, których wcześniej nie dane było Ci spróbować. Latem można popływać łódką i przy okazji zatrzymać się na jednej z ''bezludnych wysepek'' na wspinaczkę. Popływać kajakiem, udać się do hytty i łowić ryby. Natomiast zimą popularne są najróżniejsze aktywności fizyczne. Najmłodsze dzieci nie kończą na zjazdach na sankach. Nie, nie, tutaj nawet 2 letni brzdąc bierze udział w ''zawodach'' w biegach narciarskich. Będąc na świeżym powietrzu, nawet sam spacer może być niezapomniany gdyż widoki i bliskość natur są cudowne. A takim wycieczkom sprzyja dodatkowo to, że każde centra handlowe i sklepy są w niedzielę zamknięte ;)
- Zajęcia pozalekcyjne są na porządku dziennym. Nawet w najmniejszym miasteczku, każde z dzieci znajdzie coś dla siebie. Te, którymi się zajmowały miały przynajmniej dwa różnego rodzaju zajęcia w tygodniu. Jeśli chodzi o samą szkołę...To chyba temat na oddzielny post. Ale aby potwierdzić, że Norwegowie stawiają na rozwój dzieci jest to, że przez pierwsze lata nauki uczniowie nie dostają ocen. Spytacie, jak ma to wpływać na rozwój? Ano taki, że można budować pozytywny obraz siebie, pobudzać kreatywność czy sztukę argumentacji.
- Dziecko jest własnością państwa i powinno być traktowane jako skarb. I co teraz mamy myśleć? Pewnie, że rodzice nie mają nic do powiedzenia. Czytałam wiele bzdurnych artykułów na ten temat ale po rozmowie z moją host mom czy po samym przypatrywaniu się relacjom panującym w ich rodzinie doszłam do nieco innej konkluzji. Pomińmy już samą kwestię bicia dzieci, czy znęcania się nad nim- to niedopuszczalne. Chodzi tu też o to, że dziecko jest chronione prawnie, państwo chce zapewnić jemu jak najlepszy rozwój. Rodzić zobowiązany jest szanować zdanie dziecka, od najmłodszych lat dziecko ma wpływ na decyzje podejmowane w jego sprawie przez rodziców. Mimo tego, iż dzieci mają wielką swobodę mają również szacunek do rodziców i czekają na wolne chwile, które mogą z nimi spędzić.
- Musicie również liczyć się z różnicami jeśli chodzi o kulturę osobistą. Dzieci z mojej host rodziny nie miały żadnych zahamowań, jeśli wiecie co mam na myśli...Czy to przy jedzeniu, czy to przy znajomych. Tutaj to rzecz naturalna, co może być szokujące. Dla mnie przynajmniej było, ponieważ uważam, że pewne zasady kultury trzeba zachować. Tak samo jeśli chodzi o jedzenie wspólnych posiłków, nie ma przy tym jakiejś wielkiej celebracji. Jeśli nastawiacie się na kulturalną rozmowę i spokojne jedzenie to niestety...Mówienie z pełną buzią, odchodzenie od stołu, czy jedzenie na stojąco to nie tylko domena dzieci ;)